Wielu z nas często zastanawia się czy to, co przeżywa to już depresja. Bywa, że czujemy się niezwykle smutni, nie mamy na nic ochoty, tracimy poczucie sensu i motywację do działania. Wszystko wokół wydaje się szare i pozbawione życia, a my sami sobie beznadziejni. To wszystko może być niegroźne, okresowe i minąć samoistnie. My natomiast odzyskamy dawną równowagę i zdolność do pokonywania życiowych kryzysów czy po prostu trudniejszych, bardziej wyczerpujących okresów. Praktyka terapeutyczna pokazuje jednak, że nawet wtedy, gdy te stany niepokojąco się przedłużają, przykre odczucia siebie i świata pogłębiają; są osoby, którym trudno uznać, że mają kłopot, że to, co się z nimi dzieje wymaga leczenia lub po prostu trudno im uznać swój problem za wystarczająco istotny. Tłumaczą sobie, że przecież nie dzieje się nic w ich życiu, co by usprawiedliwiało ten stan, że inni ludzie mają „prawdziwe” problemy i to oni powinni zgłaszać się do specjalisty. Innym powodem trudności w zgłoszeniu się do specjalisty lub przyznaniu ludziom z naszego otoczenia do tego, co przeżywamy, są same objawy depresji. Wpływają one na nasze relacje z innymi. Sprawiają, że czujemy się gorsi od innych, słabi, beznadziejni, nie zasługujący na pomoc. Często też nie mamy siły na rozmowę. Stajemy się apatyczni, lękowi, wycofani, mamy problemy ze snem, dręczą nas nieuzasadnione wyrzuty sumienia. Pojawiają się myśli rezygnacyjne, a czasem samobójcze. Czynnikiem komplikującym możliwość przyznania się przed sobą samym, a tym bardziej przed innymi do przeżywania takich stanów jest także współczesna kultura. Promowana jest zaradność, siła, uroda i młodość. Wszyscy nieświadomie ulegamy takiej presji społeczeństwa, która nieustannie oczekuje narcystycznej gratyfikacji. Niewiele pozostaje miejsca na słabość , ograniczenia, smutek czy bezradność. Tego rodzaju stany zostają sprowadzone do zbędnych, wymagających natychmiastowej naprawy lub wprost usunięcia. Tymczasem człowiek i jego życie funkcjonuje wg pewnych cykli biologicznych, środowiskowych. Poza tym, że dążymy do osiągnięć, satysfakcji, nieuniknione jest ciągłe zmaganie się z przeróżnymi zranieniami, utratami i zmianami. Część z nas, w zależności od tego, jak jesteśmy wyposażeni, poradzi sobie z tym dość bezpiecznie i samodzielnie. Część będzie w okresowym kryzysie, z którym upora się np. przy pomocy bliskich, a część popadnie w chorobę, która będzie wymagała leczenia u specjalisty.
Najczęstsze objawy depresji to: chronicznie obniżony nastrój, brak poczucia sensu, apatia, niechęć do wykonywania codziennych aktywności, wycofywanie się z kontaktów społecznych, myśli rezygnacyjne, czasem samobójcze, brak apetytu, kłopoty ze snem, pogorszenie samopoczucia nad ranem. Zdarza się, że występują tylko niektóre z nich, miewają różny stopień nasilenia i czas trwania, na podstawie którego lekarz psychiatra lub psycholog stawia diagnozę, różnicując poszczególne rodzaje depresji. Innego bowiem leczenia wymagają przemijające lekkie stany depresyjne a inne jest postępowanie przy poważnych, głębokich nawracających zaburzeniach depresyjnych. Czasem depresja przybiera zupełnie inną postać i wtedy mówimy o depresji maskowanej. Dość często objawy depresji łączą się z objawami lękowymi i wtedy rozpoznaje się tzw. zaburzenia lękowo-depresyjne czy inaczej depresję lękową. W niektórych przypadkach zaburzenia depresyjne wchodzą w skład bardziej złożonych jednostek chorobowych, jak przy chorobie afektywnej dwubiegunowej, nazywanej potocznie depresją maniakalną lub depresją dwubiegunową. Tutaj stany depresji występują naprzemiennie z okresami manii, która przejawia się w podwyższonym, nieadekwatnym nastroju, nadpobudliwości psychicznej, zmniejszonej potrzebie snu, poczuciu wszechmocy czy niefrasobliwości w podejmowaniu decyzji.
To często zadawane pytanie przez rodziny pacjentów. Czasem są one widoczne gołym okiem ale czasem są prawie nieobecne więc trudno uczynić je kryterium rozpoznawczym osób depresyjnych. Do takich objawów możemy zaliczyć postępujące zaniedbanie wyglądu fizycznego, pusty, nieobecny wzrok, wychudzenie lub tycie, przygarbienie, utrata sił witalnych, zmniejszenie siły fizycznej,bóle kręgosłupa, szybsza męczliwość itp Czasem depresja realizuje się na poziomie psychosomatyki, wtedy obniżona odporność, zapadalność na choroby, alergie i inne schorzenia mogą świadczyć o tym, że dana osoba ma nieleczoną chroniczną depresję.
W teorii istnieje podział, który wskazując możliwe przyczyny, dzieli depresję na egzogenną (upatrującą przyczyn zewnętrznych) i endogenną (przyczyny wewnątrz organizmu, np. chorobowo zmniejszone wydzielanie endorfin). Stany depresyjne bywają związane z rozwojem człowieka – np. depresja młodzieńcza czy depresja poporodowa. Są to krytyczne momenty w życiu człowieka, gdzie dochodzi do wielu przekształceń w obrębie ciała i psychiki, co powoduje sytuację kryzysu, potrzebę dostosowania się do „nowego” i uporania się ze stratą „dawnego”.
Depresja poporodowa to szczególny rodzaj depresji. W rozumieniu naturalnym pojawia się kilka dób po porodzie i jest związana z grą hormonów w organizmie. Matka staje się wtedy płaczliwa, smutna, boi się, że sobie nie poradzi, trudno się z nią racjonalnie skomunikować, bywa rozdrażniona. Stan ten przechodzi po jednym lub kilku dniach. Czasem jednak przedłuża się lub utrwala a objawy nasilają się. Wtedy sytuacja wymaga konsultacji specjalisty. To bardzo ważne z uwagi na matkę i dziecko. Depresyjna matka to nieobecna emocjonalnie matka. Jeśli nawet udaje jej się wykonywać różne czynności przy dziecku to są one pozbawione jej zaangażowania emocjonalnego, a sama relacja wypełniona jej apatią, napięciem czy poczuciem winy. Depresja po porodzie to stosunkowo rozpowszechniona reakcja ale często nie ujawniana podobnie jak depresja w ciąży. Te sytuacje życiowe są wciąż bardzo idealizowane społecznie, co utrudnia